poniedziałek, 23 listopada 2015

Jedenaście

Spodziewajcie się, że następny rozdział nie pojawi się prędko, iż... Mam dwie jedynki na pierwszy trymestr, niedługo zebranie, telefon i laptopa mi pewnie zabiorą :( 
Muszę wziąć się za naukę. Tymczasem, zapraszam c:

Jedenaście. 

                Siedziałem obok Billa i przełączałem radio. Dlaczego u mnie łapie stacja z rapem a u
niego nie? W sumie to ten samochód dawno mechanika nie widział. Kilka razy przełączałem mu tu jakieś kable czy grzebałem przy silniku, bo trochę się znam, ale mechanikiem nie jestem. 
Do Berlina zostało nam około dwudziestu kilometrów. Nie zatrzymywaliśmy się ani razu, Bill zadbał o benzynę. Roxen w sumie przespała pół drogi, teraz wymienia wiadomości z Gabi. Jestem ciekawy, ile ona ma za telefon.. Masakra, co chwilę słyszę "bzzzzz". Ja zmianę telefonu odpuszczę sobie na przyszły rok, z oszczędności zostało mi tylko 7 tysięcy, kasa na czarną godzinę. Myślałem, żeby iść do pracy, po szkole.. Mama nas wiecznie utrzymywać nie będzie, bo wiecznie żyć też jej nie dadzą.. Kocham ją całym sercem i wolałbym żeby dożyła 150 roku życia, bo wtedy umarłbym prędzej. Nie okłamujmy się, kto w naszych czasach dożyje powiedzmy... 70 roku życia? Pewnie nikt. Świat powoli schodzi na psy. Mamy 2008 rok, internet poszedł do przodu, elektronika również, laptopy są lepsze niż te sprzed trzech lat.. Rozwinęło się te pie*dolone gejostwo. Nie, żebym miał coś przeciwko homoseksualistom, bo nie mam. Ale niech zostawią dla siebie to, że są innej orientacji, bo ja nie mam zamiaru oglądać dwóch kolesi całujących się na ulicy. Laski jeszcze zniosę, ale nie chłopaków.. Wracając do tematu pracy.. Może praca jako ochrona w Galerii Handlowej, to byłoby coś. Móc komuś wpie*dolić i jeszcze dadzą ci za to forsę. Bajeczka... 
- Tom? Wiedziałeś że Filip spotyka się z Gabi?? - wyrwała mnie z kontekstu, swoim oburzonym tonem głosu
- Nie, a ty? - odwróciłem się do niej
- Napisała mi że są razem od dwóch tygodni, ale woleli na razie nikomu nie mówić żeby sprawdzić, czy ten związek wypali.. 
- Filip ma wpieprz. - stwierdziłem.
- Dlaczego? - odezwał się Bill
- Jak tak to liże nam dupę i w ogóle, ale o tym że kręci z najlepszą przyjaciółką mojej dziewczyny już nie powie. 
- Daj sobie spokój. Ja tu mam większy problem. - odparła - Co jeśli wasza mama mnie nie polubi?
- Weeź, nasza mama? Ciebie? Ho ho ho, nie znasz jej. Jeśli zapyta cię o to, co lubisz robić, powiedz, że chodzić do sklepów z biżuterią. Wtedy będziesz jej ukochaną córunią. - prychnął Bill
- Stary, nie zapomnij o tej małej suce. - dodałem - Amber..
- No tak, jeszcze ona. 
- O kim mówicie? - przerwała nam Roxen - Kto to Amber?
- Nasza młodsza, przyrodnia siostra. - burknął Czarny - Wredna jędza..
- Dlaczego?
- Ehh, kiedy mama zaszła w ciążę ze swoim partnerem Gordonem wszystko się zmieniło. Zabroniła ojcu się do nas zbliżać, nam się z nim kontaktować, razem z Gordonem nas biła i w ogóle.. A kiedy ta młoda coś zrobiła to była tylko pouczana, żadnego ciosu. Teraz jest ku*wa taką szmatą, że masakra.. 
Nie lubimy naszej przyrodniej siostry. Ona po prostu nie pasuje do tego świata, i chodź to jest grzech, to życzę jej, żeby zdechła. Roz*ebała nam rodzinę, tyle.
- Ile ja bym dała za młodszą siostrę.. - westchnęła Roxen.
- Oddamy ci Amber - powiedzieliśmy chórem z Billem.
- Albo chociaż mieć bliźniaczkę! Nosić takie same ubrania, słuchać tej samej muzyki, mówić równocześnie.. Tak jak wy! To naprawdę słodkie.
- Wydaje ci się. Ale faktem jest, że Billa nie oddałbym za żadne skarby!
- Tyle to ja wiem, Tommy..
Kiedy Bill zaparkował pod domem "rodziców" westchnąłem z pogardą. Przed oczami miałem czarne obrazy które wskazywały, że ta wizyta nie będzie przyjemna. W sumie, zawsze tak mam, a nie zawsze to się spełnia.
Byłam bardzo przejęta spotkaniem z mamą i ojczymem Kaulitzów. Co jeśli nie przyjmą
mnie z otwartymi ramionami? A ta Amber? Przecież w filmach wiele razy zdarzało się, że siostra chłopaka dziewczyny chciała za wszelką cenę zniszczyć ich związek. Módlmy się, żeby tak nie było!
Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na niemałą posiadłość. Wielki ogród przykryty białym puchem, otoczony przyciętym w kostkę żywopłotem, dom o dwóch piętrach. Ciemno-szary z czarnym dachem. Na podjeździe małe, skrzące się kamyki.. Piękna posiadłość. 
- Roxen - podszedł do mnie Tom - Nie przejmuj się moją mamą, jeśli cię skrytykuje. Ona już taka jest, nikt jej za to nie lubi. No, bynajmniej my i sąsiedzi. 
- Okej, kumam. - odparłam cicho.
Ruszyliśmy przed siebie, prosto przed drzwi. Tom pchnął je przed siebie i wycierając buty o dywanik, wszedł do środka. Zrobiłam to, co on.
- Jesteśmy! - krzyknął Dredziarz - Mamo!? Gordon! 
- O nie, znowu wy... - zza ściany wyłoniła się blondynka, około 1.60 wzrostu, szczupła. Jej twarz była pokryta piegami a oczy błękitne jak woda na wyspach karaibskich.
- Lepiej się zamknij. Tylko powiedz, gdzie jest mama. - skarcił ją Bill
- Wraz z tatą pojechała LIMUZYNĄ - wypowiadając te słowa spojrzała na mnie - Na romantyczną kolację w pięciogwiazdkowej restauracji. 
Czy ona myśli, że ja klepię biedę? No przepraszam, to że ubieram się luźno wcale nie znaczy, że u mnie się nie przelewa. 
- Dobra, idź stąd. - pomachał jej Tom
- Nie będziesz mi rozkazywał w moim domu - skrzyżowała ręce na piersi i tupnęła nogą.
- Przepraszam, ile masz lat? - spytałam z uśmiechem
- W lipcu skończyłam jedenaście, a co? 
- Bo twoje zachowanie pozostawia wiele do życzenia. 
Dziewczynka odwróciła się na pięcie i wróciła do swojego pokoju. 
- Irytujący smarkacz. - splunął do kwiata Tom - Casidy! Chodź tu!
- Casidy to tutejsza służąca, której kiedyś podobał się Tom. Raz się z nią przespał, a że jest rok starsza od nas i nie chciała żeby oskarżono ją o gwałt, postanowiła pracować tutaj aż do emerytury.  
Świetnie, pokręcony dom..
- Oh, Tom! - sapnęła dziewczyna o długich, ciemnych włosach splecionych w warkocz na bok i zielonych jak leśna trawa oczach.
- Nie pozwalaj sobie, dla ciebie PAN Tom. - mówiąc to szczególny nacisk nadał na słowo "pan".
- Paniczu Tomie, w czym mogę pomóc?
- Moje i Roxen walizki weź do mojego pokoju, a Billa do jego. - wyminął ją nieznacznie, kierując się do kuchni.
- Dlaczego ją tak traktujesz? - pobiegłam za nim
- Traktuję ją tak, jak na to zasłużyła. To zwykła dziwka, w tym mieście podobał jej już się chyba każdy. Spała ze mną raz, jak miałem siedemnaście lat. Jest rok starsza ode mnie, więc starzy chcieli ją oskarżyć o gwałt. Nie chciała problemów to obiecała, że zostanie tu do emerytury. Kumasz?
- Jasne..
- Jesteśmy! - usłyszeliśmy łagodny głos, jak mniemam, pani Simone.
- Powodzenia ci życzę.. - Tom cmoknął mnie w policzek i wrócił do hallu.
Uśmiechnąłem się sztucznie i przywitałem się najpierw z Gordonem, potem z mamą.
- Mieliście przyjechać dwa tygodnie temu, jak dobrze pamiętam... - warknęła mama
- Ale mieliśmy małe kłopoty zdrowotne, na szczęście minęło. Ah, mamo, Gordon, chciałem wam przedstawić..
- Nową dzi*kę Toma - wtrąciła Amber - Stoi w kuchni.
- Amber, stul mordę! - krzyknąłem zaciskając dłonie w pięści.
- Tom, jak ty się wyrażasz?! - skarciła mnie mama
- Co?! Ja?! A ona nie za mądra jak na swój wiek?! 
- Lepiej pokaż nam swoją dziewczynę.. - uśmiechnął się Gordon.
- Roxen! - odwróciłem się w stronę kuchni
Po chwili dziewczyna do mnie podeszła. Mama patrzyła na nią z lekkim obrzydzeniem, Bill z fascynacją, Gordon z obojętnością a Amber z zaciętością. 
- Masz na imię Roxen? Piękne imię - mama przytuliła nastolatkę, co mnie niezmiernie zdziwiło.
- Miło mi panią poznać.. 
- Od ilu pi*gasz się z Tomem? - spytała złośliwie smarkula 
- Amber! - warknął Gordon - Marsz do pokoju. Odłączam ci internet.
- Ale tato! Nie widzisz, że to zwykła ku*wa? Przecież sami mówiliście, że dziewczyny Toma chcą się tylko.. 
- Dosyć! Albo zamkniesz mordę, albo wyprowadzę ci te twoje krzywe jedynki na spacer. Wypie*dalaj! - wydarłem się.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata, Amber uciekła do siebie trzaskając drzwiami, a mama mnie skarciła.
- Tom, to jeszcze dziecko. Takie ostre słowa nie są odpowiednie..
- A w stosunku do nas bicie było odpowiednie? - uniosłem jedną brew.
Mama z zakłopotaniem spojrzała na Roxen.
- Nie martw się, ona wszystko wie. Chciałbym pogadać z tobą oko w oko.
Mama zdjęła buty i wraz ze mną udała się do swojego mini "biura". 
- O czym chciałeś porozmawiać? 
- Chciałem zrozumieć. 
- Mów.
- Chciałem zrozumieć, dlaczego nie traktujecie Amber tak, jak nas. Dlaczego my byliśmy bici a ona nie? Dlaczego odwróciłaś się od nas? Dlaczego zabroniłaś nam kontaktu z ojcem? Dlaczego faworyzujesz Billa i Amber, a mnie odtrącasz? Mamo dlaczego nie rozumiesz, że gdyby nie Roxen to dawno wąchałbym kwiatki od spodu? Od miesiąca nie czuję nic innego, niż chęć chronienia jej przed światem. Dzięki niej poprawiłem się z ocenami, dzięki niej skończę gimnazjum. Nienawidzę tej szmaty Amber, bo jest lepiej traktowana, niż my. Kocham cię i nienawidzę jednocześnie. Blizny i siniaki mam po dziś dzień, na w-f przebieram się w łazience, żeby nikt nie pytał, co się stało. Buduję osobowość kozaka, bo nie chcę żeby powtarzały się sprawy sprzed dwóch czy trzech lat.. Co z tego, że jestem starszy? Dzieciaki w tym je*anym gimnazjum nie mają honoru! U nich uczciwa walka jest trzech, czterech na jednego. Jeden na jeden to już u nich cykor, bo jestem starszy. Staram się nie pakować w kłopoty, ale to nie jest łatwe. Ty się nami nie interesujesz. Nie odwiedzasz nas, nie dzwonisz. To my musimy się odezwać, żeby o sobie przypomnieć. Sprawa sądowa to już przeszłość, nikt o tym nie pamięta, oprócz nas. Wstydzisz się mnie? Billa? O co chodzi?
Odpowiedziała mi głucha cisza. Mama patrzyła na mnie jak na debila. Chyba nie rozumiała, o czym do niej mówię.
- Nie ważne. - dodałem i wyszedłem z gabinetu, kierując się do swojego pokoju. 
Wbiegłem po schodach i wpadłem do pomieszczenia. Na łóżku leżała Roxen i oglądała plakaty wiszące na ścianach, szafach, drzwiach i biurku. 
- Masz bardzo uporządkowany pokój, tylko zalatuje tu kurzem. I ogólnie, jak rzuciłam się na łóżko, to ta obumarła tkanka tak jakby, wybuchła i cały pokój śmierdzi. 
- Wystarczy otworzyć okno, palancie - zaśmiałem się.
- Cicho bądź, palancie. - podeszła do mnie i mocno pocałowała. - O czym gadałeś z mamą? 
- Ehh, nie ważne. I tak mówiłem tylko ja, więc.. I w ogóle to przepraszam cię za Amber, ale mówiliśmy, że jest małą szmatą jakich wiele...
- Jej słowa w ogóle mnie nie dotknęły. Spokojnie - uśmiechnęła się i wtuliła się w moją klatkę piersiową.
- Około ósmej poproszę Casidy żeby zmieniła nam pościel, dobrze?
- Dobrze - zaśmiała się
Do kolacji siedzieliśmy w pokoju. Mój i Billa pokój są połączone, a w ścianie drzwi. Nie musimy więc wychodzić na korytarz, żeby przejść do siebie. Czarny siedział z nami cały czas grając na konsoli i od czasu do czasu rzucając nam jakieś żarty. 
Podczas kolacji do Roxen ktoś zadzwonił. 
- Przepraszam, to pewnie mama.. - oddaliła się o dwa metry od stołu i odebrała. - Słucham?..... Że co?! Ale.. Jak to?! To nie prawda! Nie... 
Upuściła telefon.
- Roxen? Co jest? - nie usłyszałem odpowiedzi.
Odsunąłem krzesło i chciałem do niej podejść. Wstałem, już byłem blisko kiedy zobaczyłem, że kolana się pod nią uginają. Podbiegłem i szybko ją złapałem. 
- Roxen co się stało?! - powtórzyłem pytanie
- Marta została postrzelona, zmarła w szpitalu...
Mocno ją przytuliłem. Zacząłem nią kołysać jak małym dzieckiem. 
- Zadzwonić po pogotowie? - zaproponowała mama
- Nie, spokojnie. Poproś Casidy, niech zmieni nam pościel w pokoju.. Powinniśmy odpocząć.. 
Dopóki służąca nie powiadomiła nas, że moja prośba została wykonana, siedzieliśmy na podłodze. Roxen płakała, nie odzywała się. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju, kładąc się obok niej na łóżku.
- Kto dzwonił? - spytałem delikatnie i cicho..
- Gabi.. Podobno jakiś chłopak z naszej klasy się schlał i przyniósł broń ojca do szkoły.. Na boisku, kiedy Marta zderzyła się z nim i trochę się poszarpali, on wyciągnął spluwę... Miał ponad pół promila w krwi.. 
- Cholera... 
Bill przyniósł do pokoju aspirynę, gdyż dziewczyna skarżyła się na silny ból głowy.
- Jeśli chcesz, pojedziemy na pogrzeb..
- Nie. Nie chcę patrzeć na swoją najlepszą przyjaciółkę leżącą w trumnie, a potem zakopywaną wśród innych zmarłych. 
- Jak sobie życzysz, księżniczko.. - ucałowałem ją i zgasiłem światło. 
To było bardzo przykre, nie tylko dla Roxen. Nie fajnie jest usłyszeć, że kumpelę postrzelono, na wskutek czego zmarła. Cholerny, pijany gówniarz! Ino go dorwę.. Ino go dorwę..

1 komentarz:

  1. Aż się nie mogę doczekać co się stanie jak już Tom go dorwie... :-)

    OdpowiedzUsuń