- Geo zadzwonił i powiedział, że przywiezie takiego kolesia. Powiedział też, że jest grubszy od niego, a więc na pewno go polubimy.
- Tak.. No, ale skoro Georg chce nam go przedstawić to znaczy, że to spoko gościu.
- Masz racje. - otworzył piwo i upił łyka.
Rozsiadłem się wygodnie widząc, że to jakiś film akcji.. Coś podobnego do " Szybkich i Wściekłych ", ale to jednak nie ten film..
- Oglądaliśmy kiedyś " Need For Speed "? - zapytał po chwili
- Nie przypominam sobie, a bo?
- Właśnie oglądamy. - uciął krótko i zatopił się w ekranie, od czasu do czasu upijając łyk piwa.
Po jakichś dwudziestu minutach do domu wparował Georg z tym nowym koleżką.
- No jestem! - krzyknął - Chłopaki!
- No przecież cię słyszymy downie - odkrzyknął mu Bill.
Wszedł razem z tym grubym do salonu.
- Bill, Tom, to jest Gustav. Gustav, ten brzydki to Bill, a ten Dredziarz to Tom.
- A w mordę chciał? - odwrócił się w jego stronę - Prosisz się o obicie ryja.
- Jak byliśmy młodsi mówiłeś, że jestem gruby, to ci oddaję. Co oglądamy?
- Need For Speed. - odparłem, kiedy Geo usiadł obok mnie a Gustav na fotelu obok. - Skąd jesteś?
- Z Magdeburga. - odparł, miętoląc palce - Urodziłem się i wychowałem w Magdeburgu.
- No nie gadaj! Ja i Tom też! - Bill się podekscytował.
- Serio? - zdziwił się - Tego mi Georg nie powiedział.
- Grasz na czymś? - przestaliśmy zwracać uwagę na film.
- Walę w bębny, a co?
- Chłopaki - wtrącił najstarszy - Ja gram na basie, ty Tom na elektrycznej i klasycznej, a Bill ma super głos.
- Do czego zmierzasz? - zapytałem chórem razem z Billem.
- Widać, że skiblowaliście trzecią klasę. Moglibyśmy założyć zespół.
- Ej, hola. Musielibyśmy razem coś zagrać, żeby wiedzieć, czy wszyscy się do tego nadajemy.
- Georg, dopiero ich poznałem. Daj trochę luzu - Gustav skierował do kolegi - Od ilu gracie?
- Ja gram na gitarach od dziewiątego roku życia. - wyprostowałem się
- Ja gram na keybordzie tak jak Tom, od dziewiątego roku życia. Śpiewem zainteresowałem się, jak miałem jedenaście lat.
- Miałem trzynaście lat, jak dostałem wymarzony bas na gwiazdkę.
- To nawet nieźle z wami. - rzucił
- A ty? - spytał Bill
- Od czwartego roku życia uczyłem się grać, teraz tylko uderzam z przyzwyczajenia.
Zaśmialiśmy się wszyscy. Równy z niego gość, no nie?
- Dobra, zamknąć ryje, bo oglądam - skierował w naszą stronę Bill i dopił resztę piwa.
- Tej, Tom! - szepnął Georg - Jak tam Roxy?
- Weź daruj. Była ze mną w sklepie dzisiaj, i poszliśmy też na kawę.
- Ale jesteś pewien, że nie udaje?
- Po*ebało? Już pierwszego dnia była ubrana w męską koszulkę, leginsy i trampki, a na głowie miała czapkę daszkiem do tyłu. Dopiero pierwszego dnia zaczęła gadać z twoją siostrą i tą drugą, jak jej tam.. Mniejsza z tym. Coś jeszcze?
- Ona się zadaje z moją siostrą? - zdziwił się.
- No, nie wiedziałeś?
- Ty myślisz, że interesuje mnie życie Gabi.
- To weź się nią, ku*wa, zainteresuj, bo ja chcę mieć Roxen przy sobie, kapujesz?
- Spoko. - odparł cicho - Rany, ale cię wzięło. Jak..
- Ja wiem, nie mówmy o tym. Ale ona nie jest Patricją, okej? To jest prawdziwa dziewczyna, nie udaje i nie robi wszystkiego, żeby mi się przypodobać. I to właśnie mnie w niej kręci.
___
- I jak było z Tomem? - wtrąciła mama, tak zupełnie bez skrupułów, przy tacie.
- Jakim Tomem? - spytał ojciec
- Mamo! Prosiłam cię! - powiedziałam stanowczym głosem
- Oj przepraszam, wymsknęło mi się...
- Już ci więcej nic nie powiem. - odparłam i wstałam, odchodząc do pokoju.
Miała nie mówić tacie, że w moim życiu pojawił się nowy chłopak. Miał nie wiedzieć, dopóki nie uda mi się pójść z nim na randkę. Ale to mi się raczej nie uda, to przecież Tom. Tyle ładnych dziewczyn przeplotło się przez jego łóżko.. Ale jeśli już do czegoś dojdzie, ja nie mam zamiaru być kolejną przez niego zaliczoną. Chciałam go jakoś ustatkować, tak, żeby.. Żeby się zatrzymał. Został przy jednej. Przy mnie.
Sprawdziłam jeszcze raz, czy wszystko, co potrzebne, mam spakowane na jutro do szkoły.
- Wygląda na to, że wszystko jest. - powiedziałam do siebie i rzuciłam się na łóżko.
Dwudziesta druga godzina, muszę iść się wykąpać. Lubię kąpiel, nie dlatego, że po niej i ja i cała łazienka ładnie pachnie, ale dlatego, że podczas kąpieli mogę się odprężyć i zmywam z siebie ciężar dzisiejszych zajęć. Mogę też dużo pomyśleć o następnym dniu, co zrobię, a czego nie.
Wzięłam z szafki świeżą bieliznę, skarpetki "piętki" oraz koszulkę "I'm Super Man" i udałam się do łazienki.
Po długiej, odprężającej kąpieli wytarłam się, ubrałam świeżą bieliznę i założyłam mój tiszert. Umyłam zęby, a po długiej walce z włosami w końcu udało mi się upiąć je w ciasnego koka. Tylko tym cudem nie są poplątane rano. Wróciłam do pokoju.
Położyłam się do łóżka i nastawiłam moje radyjko z muzyką. Nie muszę budzić się w nocy, żeby je wyłączyć, bo jest ustawiona godzina kiedy ono samo to zrobi. Gdybym nie słuchała muzyki na dobranoc nie zasnęłabym. Można powiedzieć, że cierpię na bezsenność, a muzyka to moje tabletki nasenne. Kiedy leci rap, momentalnie zamykam oczy, wyobrażam sobie teledysk lub samego rapera i po jakichś pięciu minutach odpływam. O tak, właśnie tak wygląda moje zasypianie.
I wątpię, żebym kiedykolwiek mogła spać u kogoś, być na nocce, lub kogoś zaprosić do siebie na noc. Chyba, że ze słuchawkami, ale wtedy musiałabym się obudzić w nocy, żeby wyłączyć muzykę. Niestety, to radyjko nie ma wejścia na słuchawki,jedynie na głośniczki, ale przez wejście do USB.
___
- Bill! Rusz tyłek! - krzyknąłem, schodząc ze schodów.
- Tom! Zaspreyowali mi samochód! - słyszałem, jak wbiegł do domu. Był wściekły, aż się w nim gotowało.
- Co?! A mój!? - no wiadomo, pierwsza reakcja.
- Ku*wa, to twoja sprawka! Twój nawet nie jest ruszony! - podszedł do mnie
- What?! A po jaki ch*j miałbym spreyować ci auto! pomyśl, zanim coś powiesz!
- Muszę wsiąść do tej amerykańskiej karykatury. - prychnął
- Jak masz problem, to napierdalaj na pieszo te trzy kilosy. - podrzuciłem kluczyki w dłoni i ruszyłem w stronę drzwi. - No ruszysz się?
Niechętnie wziął plecak oraz klucze i zamykając dom, wsiadł do samochodu.
" - Ja ci, ku*wa, dam - amerykańska karykatura to twój wymalowany ryj. "
Nie będę robił mu przykrości i nie powiem mu tego prosto w twarz, bo się jeszcze obrazi. Mamy sprzeczki, ale się kochamy. Ani ja, ani Bill, nie wytrzymalibyśmy dnia bez siebie.
Ruszyłem w stronę szkoły.
___
Musiałam iść na pieszo, bo oczywiście przez mamę spóźniłam się na autobus. Kurde, zimno, bo minus dziewięć stopni, w zimę, zaczyna prószyć śnieg, widzę go tu pierwszy raz. Dosyć gęsty. A ona mnie nawet podwieźć nie chciała! Mój pechowy dzień.
Ale po chwili słyszałam wołanie i zatrzymujący się obok mnie samochód. Samochód Toma.
- Jedziesz z nami? Co ja gadam, pewnie, że jedziesz. Wskakuj do tyłu. - powiedział Tom, szeroko się uśmiechając.
- Tak w ogóle to cześć, i dzięki - powiedziałam, rozgrzewając ręce.
- Zimno ci? Widzisz, gdyby mi samochodu nie zaspreyowali to pojechalibyśmy moim, bo Tom niestety w tym gracie nie ma ogrzewania.
- Przestań już kłapać to jadaczką i ucz się z biologii, będę od ciebie ściągał.
Zabawne, że to Bill się uczył, a Tom od niego ściągał. A i tak Bill miał lepsze oceny, bo jego brat niestety zawsze był przyłapywany na ściąganiu.
- A może, raz, tak dla odmiany, sam byś się czegoś nauczył? Tom, do cholery! Znowu jesteśmy zagrożeni na półrocze! Jak z tego nie wyjdziemy, to będziemy do siedemdziesiątki siedzieć w tym je*anym gimnazjum.
- O nie, jeszcze jednego roku tu nie wytrzymam.
- Czemu się po prostu nie wyprowadzicie? - przerwałam im.
- Widzisz, Roxen, nie możemy ryzykować pudłem. Musimy skończyć to gimnazjum.
- Mogę wam pomóc.. - zaproponowałam, a oni zerknęli na siebie - No wiecie, te przedmioty, z którymi macie problem, dla mnie nie muszą być trudne.
- Skarbie.. - wtrącił Tom - Po pierwsze, we wszystkich przedmiotach oprócz angielskiego mamy problemy. A po drugie, ty jesteś dopiero w drugiej klasie. To trudniejszy materiał.
- Ty myślisz, że ja nie wiem? Ale powiem ci, że jeśli kilka razy przeczytasz temat i zajrzysz do internetu, już możesz się czegoś nauczyć.
Dojechaliśmy pod szkołę.
- Wpadnę po ciebie o piątej, pomożesz nam z biologią, matmą i historią. Okej? - spytał Tom, gasząc silnik.
- Nie ma sprawy, ale co będę z tego mieć? - na to pytanie Bill podarował bratu szeroki uśmiech i wysiadł z samochodu.
- Co powiesz na jakąś kolację w Berlinie? - spytał, patrząc mi w oczy.
- W Berlinie? Oszalałeś? Mało restauracji masz w Hamburgu?
- Dajesz mi małe pole do działania. - odparł, szykując się do wyjścia.
- Zgadzam się na Hamburg, o Berlinie nie ma mowy.
- Zgoda. - uśmiechnął się i wysiadł
- Tom? - również wysiadłam - Czy to ma być randka?
Byłam ciekawa jego odpowiedzi. Trochę się stresowałam, że moje uczucia wyjdą na jaw, ale jego odpowiedź mnie zaskoczyła.
- Dla mnie tak, ale dla ciebie to może być zwykła kolacja z przyjacielem.
" Dla mnie tak "? Czy on właśnie powiedział, że według siebie zabiera mnie na randkę? Cholerka, ja się serio muszę postarać z tymi korkami.