sobota, 19 września 2015

Siedem.

Bardzo przepraszam, że siódemka tak późno. Nie miałam zbytnio czasu, aby ją dokończyć.
Siedem.
Tak więc, kiedy Tom postawił namiot a 
Bill rozłożył w nim śpiwory od razu się położyłam. Bliźniacy prosili mnie, żebym razem z nimi poczekała na resztę, ale nie miałam siły. Jak padłam tak już nie wstałam. Za to do jezdni narobili mnóstwo hałasu.
Najdziwniejsze było to, że kiedy obudziłam się rano było mi bardzo ciepło. Otworzyłam oczy i wszystko stało się jasne - Bill leżał we mnie wtulony i chyba było mu wygodnie. Nie powiem, mnie też, jednak wolałabym, żeby to był Tom. Właściwie, gdzie on jest? Delikatnie i po cichu wysunęłam się z objęcia Czarnego i rozpięłam suwak. Moją twarz otulił przyjemny wiaterek i dzienne światło. Na mostku zobaczyłam Toma siedzącego w kąpielówkach, a obok niego jakiś chłopak. Popijali piwo i o czymś rozmawiali. Wyszłam z namiotu i cicho zapięłam zamek. Uśmiechnęłam się patrząc na Toma i ruszyłam w jego stronę chwiejnym krokiem.
- Nic nie piłaś a wyglądasz, jak skacowana maturzystka. - rzucił Kaulitz widząc mnie wchodzącą na mostek.
- Skąd mam wiedzieć, czy czasem mi reds'a nie dolałeś do tamtej herbaty? - spytałam żartobliwie siadając obok niego.
- Zimno ci było, jak spałaś? - w jego głosie dało się usłyszeć troskę
- Nie, dzięki Billowi. Obejmował mnie chyba cały czas.
- Serio? Nie wiem, nie spałem jeszcze. - westchnął i upił łyk piwa. - Chcesz?
Spojrzałam się na szklaną butelkę i chwilę pomyślałam 
- Ile ma procentów? 
- Trzy - powiedział, obracając butelkę - Oj weź, jesteś pod namiotem. Nikt się nie dowie. 
- No dobra - szepnęłam i wzięłam solidnego łyka. 
- Witaj w naszym świecie. - uśmiechnął się obcy chłopak - Jestem Andreas. 
- Roxy - również się uśmiechnęłam.
- Nie martw się, nie tylko ty jesteś w ten weekend nowa. W tym granatowym namiocie śpi dziewczyna w twoim wieku. Jak ona ma na imię? - zwrócił się do Andreasa
- Anastasia. Aurora nie mogła ze mną przyjechać.
- Aurora to dziewczyna Andreasa. - wtrącił Tom, patrząc na mnie. - Andy, no weź. To już trzecie dzisiaj, a na wieczór musi coś zostać! 
Andreas jednym duszkiem dopił resztę procentów i odstawił butelkę na bok, po czym podniósł się i truchtem ruszył na koniec mostka, skacząc do wody.
- Ja tego ciecia ratować nie będę - prychnął żartobliwie Kaulitz.
- No tak, po pijaku do wody się nie wchodzi - przyznałam. - Właściwie, co będzie wieczorem?
- Ho, kochana, wieczorem to tu jest największa biba. Robimy ognisko, upijamy się jak niejeden, porządny żul, rzucamy się do wody, śpiewamy i tak dalej. 
- To fajnie, tylko... - nie skończyłam, bo przerwał mi wchodzący na mostek Bill.
Nie żałuję, że zabraliśmy Roxen ze sobą. Chyba jej się podoba wyjazd.
Bill mi ją kradnie, ale to nic. Ona będzie moja. Jestem pewien swoich uczuć, ale na razie jej o nich nie powiem. Poczekam do przyszłego weekendu. Wtedy, u rodziców... U mamy. Powiem jej, że ją kocham bardziej niż swoją rodzicielkę. Bo to prawda! Roxen jest śliczna, miła, jest.. Idealna. Po prostu. 
- Bill! - zaśmiałem się - Jak się spało?
- To piwo w nocy raczej nie było mi potrzebne. - podrapał się po głowie - A tobie, Roxy?
- Mi przyjemnie, zwłaszcza, kiedy byłeś we mnie wtulony. Było mi cieplutko. - zmarszczyła pieszczotliwie nos.
- Mnie też było ciepło. - uśmiechnął się Czarny. - Piłaś?
- Łyka - szepnęła, pokazując palcami maleńką miarkę.
- Czuć - prychnął żartobliwie i wyrwał mi butelkę z rąk, upijając łyka.
- Ej! Piwo jest w samochodzie, weź sobie swoje! - wyciągnąłem rękę za moimi plecami i pacnąłem Billa w głowę.
- Ała! - zaśmiał się i chciał mi oddać, ale Roxen przechyliła się w tył i mu na to nie pozwoliła.
- Pobijecie się później - uśmiechnęła się i spojrzała na pływającego Andreasa. - Co robimy? Trochę głodna jestem.
Uśmiechnąłem się patrząc w jej oczy i wstałem, kierując się do samochodu. Mieliśmy przygotowane bułki. Nawet nie potrzebna lodówka, muszę faktycznie wmontować ogrzewanie. Z foliówki wyjąłem trzy i zamknąłem drzwi, wracając do Billa i młodej.
- Masz - uśmiechnąłem się, podając jej śniadanie.
- Dzięki - odparła i ugryzła kawałek.
- Więc, może trochę popływamy? - zaproponował Bill.
- Ja chętnie. Jesteś trzeźwy, jakby co mnie wyłowisz. - odparłem i wstałem.
Troszkę się zaniepokoiłam, bo nie chciałam psuć chłopakom zabawy. Nie chciałam mówić im,
że nie umiem pływać. To chyba nie najlepszy moment, żeby rozwalić wyjazd... Myślę sobie, że mogę trochę później dać się wykazać Tomowi.. Nie wiem jeszcze, jak, ale to zrobię.
- Roxen? - wyrwał mnie głos Billa
- Hmm, co? - zamrugałam oczami i spojrzałam na Czarnego.
- Pytałem, czy idziesz z nami. - twarz Billa wykrzywiła się w zabawny grymas.
- Nie, na razie popatrzę na was. - uśmiechnęłam się blado.
- Jak chcesz. - rzucił Bill ściągając koszulkę. Rybaczki miał już ubrane. Pobiegł na koniec mostka i popychając Toma, wpadł razem z nim do wody. 
- Głupi jesteś. - stwierdził Tom, kiedy wynurzył się z wody.
Bliźniak tylko się zaśmiał i na plecach płynął na środek jeziora.
- Kretynie, pijany jestem, kto mnie uratuje, kiedy ty odpłyniesz?! - wrzasnął przez śmiech Dredziarz.
- Masz Roxy, nie panikuj! - odparł głośno, a ja zesztywniałam.
Przecież, do cholery, ja nie umiem pływać! Czy to jest ten moment, żeby mu to powiedzieć?
Moje rozmyślanie przerwała siadająca obok mnie dziewczyna. Była ode mnie odrobinę niższa. Miała długie blond włosy i brązowe oczy. Była śliczna.
- Hej - uśmiechnęłam się na powitanie.
- Hejka.. - powiedziała nieśmiało.
- Nie martw się, też jestem tu pierwszy raz.. Roxy.
- Anastasia.. - uniosła kącik ust. Wyglądała uroczo, do tego ukazał się jej dołeczek.
- Nie znasz bliźniaków? - spytałam niepewnie
- Nie, a ty pewnie też nie znasz Andreasa - zaśmiała się.
- No, nie. - uśmiechnęłam się.
Polubiłam ją. Rozmawiałyśmy tak, dopóki chłopcy nie wyszli z wody i Bill nie ochlapał nas wodą. Przemoknięta i zziębnięta wróciłam do namiotu. Bluza Toma nadawała się do wysuszenia, ale nie było jak. Na tym odludziu.. Nawet nie ma lampy świetlnej. Ale się wkopałam!
- Tom? - zaczęłam cicho - Powiedz mi, gdzie będziemy się kąpać? 
Na to pytanie Tom szeroko się uśmiechnął i poruszył zabawnie brwiami......?
- Misiu, przecież kiedy wyjdziesz z namiotu masz taką wielką wannę..- westchnął.
- COOO??? Ja się nie będę kąpać w jeziorze! Mamy dwudziesty pierwszy wiek, do cholery, nie piętnasty! 
- Co się tak spinasz..
- Na dworze jest zimno.
- Mówiłaś, że kiedy Bill cię objął w nocy, było ci ciepło. Może teraz też podziała?
- Bardzo śmieszne. - wytknęłam na niego język. - Mhh... Tom?
- Tak?
- Ty serio z tym jeziorem?
- No serio..
No sorry, ale mnie też się zbytnio nie podoba to, że mamy kąpać się
w jeziorze. Nie przeszkadza mi to, że wszyscy mogą mnie widzieć, bo mam się czym pochwalić, ale pokićkało nas z tym, żeby jeździć tam zimą! My faktycznie jesteśmy niepoważni! Dobra, Bill ma rację. Za tydzień jedziemy do mamy. Te dwa dni nam nie zaszkodzą, prawda? Chociaż, znając ją i tego jej fagasa Gordona wszystko jest możliwe. Nie znoszę gościa. Koniec, kropka! 
Gdy zbliżał się wieczór, zaczęliśmy przygotowywać się do ogniska. Andreas nazbierał drewna a Bill wyciągnął skrzynki z piwem. Podczas siedzenia na mostku uważniej przyjrzałem się dziewczynom. Obie śliczne, ale wiadomo - Roxen bardziej. Nie wiem, dlaczego ona mi się tak spodobała. Jest.. Wyjątkowa. Nawet Patricia taka nie była. 
Kiedy przyszedł czas na tę mini imprezę, ja i Andreas byliśmy już podpici. Roxen krzywo na mnie patrzyła bo bała się, że nie wytrzeźwieję do jutra. Co, ja nie wytrzeźwieję? 
Siedzieliśmy przy grzejącym ognisku, było tak przyjemnie. Anastasia oparła się o Billa, a mój brat ją objął. Przeszło mi nawet przez myśl, że on już coś do niej poczuł. Ale wątpię, znam swojego bliźniaka - od razu przyszedłby mi się pochwalić. 
Andreas leżał oparty głową o kamień i obserwował buchający ogień, a nasza towarzyszka usiadła sobie pomiędzy gołąbkami, a mną.
- Zimno ci? - spytałem ją cicho 
- Trochę.. - szepnęła.
- Chodź do mnie.
Odpiąłem swoją bluzę i kiedy usiadła bokiem na moich kolanach, objąłem ją i zapiąłem z powrotem. Jak dobrze jest nosić rozmiary XXL! 
- Od razu lepiej. - zaśmiała się.
- Tom, nie podrywaj! - burknął Andreas.
- A ty już nie pij więcej, bo ledwo leżysz. - warknąłem.
- A co, ku*wa, mam stać i się zataczać? 
- Jak wolisz, ale nie pij tyle. Nie zdążysz wytrzeźwieć, a pijanego nie puszczę cię za kierownicę. 
- I tak masz w dupie to, czy żyję, czy nie. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej i patrzył na mnie z pogardą.
- Masz rację, bo mówiąc te słowa miałem na myśli Anastasię.
- Wal się. 
Roxen cicho się zaśmiała i mocniej we mnie wtuliła. Dwie godziny później już siedziała na mostku, a Andreas był tak cholernie pijany, że naprawdę, ledwo leżał. 
- Andy, idź spać.. - namawiał go Bill.
- Sam idź spać, złamasie! Ja jestem trzeźwy! 
- Właśnie widzę! - warknęła Anastasia. 
- Ty się zamknij! Hej, Tom, patrz, co teraz zrobię!
Niestabilnym, chwiejnym truchtem ruszył w stronę mostka, na którego końcu siedziała Roxen. Pod tym mostkiem było jakieś sześć metrów głębokości.
- Andreas! Nie możesz pływać, utopisz się! - krzyknął Bill.
Ale on chyba nie miał zamiaru skakać.. Dobiegł do tej wyciszonej dziewczyny i z całej siły pchnął ją do wody. 
- Andy, idioto! - burknęliśmy równo z Billem.
Cisza.
Roxen nie wypływa z wody.
- Roxen? - spytałem, patrząc w miejsce, do którego spadła. - Roxen! 
- Tom, co się dzieje?! - wrzasnął Bill
- Roxen! - nie zwracałem uwagi na jego krzyki. Teraz ona była ważniejsza. - Cholera, idioto po*ebany! - pośpiesznie zdjąłem buty, bluzę, bluzkę i spodnie. W kąpielówkach wskoczyłem do wody. Stało się jasne, że skoro nic nie piła, to nie umie pływać.
Na całe szczęście szybko ją znalazłem i wyciągnąłem na brzeg. Zrobiłem jej sztuczne oddychanie i wróciła do żywych. Gdyby.. Zabiłbym go. Zabiłbym własnego przyjaciela. 
- Dlaczego nie powiedziałaś, że nie umiesz pływać? - spytałem, okrywając ją swoją bluzą. 
- Wstydziłam się.. 
- Roxen, mogłaś się utopić! Gdybyśmy byli pijani, byłoby po tobie! 
- Przepraszam, ja.. Nie myślałam, że to tak się skończy.
Chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego,
że Andy jest strasznie pijany i mogłam się domyślić, żeby nie wchodzić na ten pieprzony mostek. 
I ku mojemu zdziwieniu Tom strasznie mocno mnie przytulił. 
- Nie chcę cię stracić. Uważaj na siebie. - szepnął mi nad uchem.
No tak! Słowa Billa... Zachowanie Toma wobec mnie.. 
- Tom, ja cię strasznie przepraszam - powiedział Andreas siedzący obok "pary". - Nie chciałem jej nic zrobić.
- Wiem, Andy. Ale jesteś cholernie głupi. Mówiłem, nie pij dużo. 
- Sorry.
- Roxen.. Gdybyś mogła.. Nie mów o tym nikomu, okej? NIKOMU..
- Nie powiem, daję słowo.
Do wieczora zdążyłam wyschnąć, Tom nie odstępował mnie na krok. Najedliśmy się, dostałam trochę piwa.. Później chyba Tom odniósł mnie do namiotu. I znowu poczułam ciepło.. Albo to Bill po raz kolejny się do mnie przylepił, albo Tom. Nie miałam jednak siły, żeby otworzyć oczy. Zasnęłam w mgnieniu oka.