niedziela, 11 października 2015

Osiem.

Rozdziały nie będą dodawane regularnie, więc przepraszam.
Przepraszam też za błędy, nie jestem geniuszem ortografii, za którego się uważałam.

Osiem.

Obudziłam się z lekkim kacem. Bliźniacy byli we mnie wtuleni, co mnie
bardzo rozbawiło. To przyjemne. Dotknęłam opuszką palca nos Toma. Drgnął lekko i zmarszczył go tak, że o mało się nie zaśmiałam. Powtórzyłam ruch. Chłopak otworzył oczy i westchnął.
- Chcesz znowu ponurkować? - spytał i ziewnął.
- Nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się. - I co, dziś wyjeżdżamy? 
- Niby tak. - powiedział i zaczął strzelać z palców. - Znudziło mi się przyjeżdżanie tutaj.
- Kiedy zaczęliście? 
- Jakiś rok temu. Dowiedzieliśmy się od Georga, że jego wujek od strony babci ma córkę, która wyszła za mąż za zamożnego faceta i ten w prezencie podarował jej te działkę. Ona ją ogrodziła i w ogóle, chciała tu wybudować chyba.. 
- Schronisko. - wtrącił mu zaspany Bill. - Chciała tu zbudować schronisko.
- Dokładnie, takie dla bezdomnych. - kontynuował Dredziarz. - Nie mogliśmy pozwolić, żeby wypompowali tak dużo wody, więc "przywłaszczyliśmy" sobie tę działkę. Koleś o niej nie pamięta, a ona rzuca forsą na prawo i lewo, więc prędzej czy później to schronisko by zamknęła lub sprzedała.
- Nie obraźcie się, ale to trochę głupie. - stwierdziłam.
- Co? - zapytali równocześnie.
- Jeżdżenie tu co tydzień. Nie lepiej jechać raz w miesiącu, lub raz do roku na przykład na miesiąc? 
- Masz rację. Ale tak czy siak, już mi się tu nie podoba. Trzeba znaleźć coś innego.
- Pamiętaj, że w piątek jedziemy do rodziców. - zaśmiał się Bill - Mama się, lub nie, ucieszy. 
- Tom....?
- Hmm?
- Mogłabym.... Z wami...?
- Pewnie! - uśmiechnął się szeroko - I tak miałem zamiar ci się zapytać, czy byś nie chciała!
- Serio? - odwzajemniłam uśmiech - Miło..
- Bo to ja.. - zrobił komiczną minę.
Około godziny dwunastej byliśmy gotowi do wyruszenia.
Roxen była taka słodka, kiedy spała. Naprawdę. I mówię to JA, Tom Kaulitz we własnej osobie! Nawet zastanawiam się, czy nie założyć sobie profilu na Facebooku. Miałbym lekko ponad sto lajków pod zdjęciami, proste. Ej! To jest myśl! Ale mniejsza, nie teraz. W piątek, gdy pojedziemy do Berlina, zabiorę Roxen na kolację, w podziękowaniu za pomoc. Noo, w nauce. I może właśnie wtedy powiem jej, że.. Że mi się podoba? Dobre! No Kaulitz, widzę, że faktycznie jesteś dobry w te klocki. Ale musisz też je dobrze poukładać, żeby wyszło według instrukcji.. 

*

- No mówię ci, źle skręciłeś! - stwierdził Bill gapiąc się w mapę.
- Pizda, a nie źle skręciłem! 
- Nigdy nie słuchasz!
- Dupa!
- Tom! - wrzasnął Czarny
- CIĘŻARÓWKAAA! - rozdarła się Roxen a ja od razu skupiłem się na drodze.
Gdzie ona, ku*wa, widzi ciężarówkę?
- Gdzie? - spytałem spokojnie
- No, nareszcie jest spokój. - westchnęła wymieniając esemesy z Georgiem.
- Ei wpadłem na pomysł - pochwaliłem się.
- Co znowu? - Bill wywrócił oczami.
- Założę sobie fejsa. 
- Jakiś ty nowoczesny - prychnęła śmiechem Roxen. - Ale to nie jest taki zły pomysł.
- Widzisz? - uśmiechnąłem się - U mnie nie tylko piękne ciało ociekające seksapilem. Mózg też mam.
- Wielkości mysiego bobka. - warknął Bill. 
Pokazałem mu fuck'a i spojrzałem na drogę. Byliśmy już niedaleko domu. Bill nie miał racji, bo dobrze skręciłem. Jak inaczej wyjaśni to, że przed NASZYM domem stoi JEGO Audi? Hmm? Wróciła od lakiernika, więc nie będę musiał go znosić w swoim samochodzie. 
- No nareszcie, nie będziesz bezcześcić mi auta. - wytknąłem na niego język.
- Dzięki, chłopaki. To był świetny weekend. - uśmiechnęła się Roxen.
- Powiedz to - jęknąłem teatralnie.
- Ale co? - spytała zdziwiona.
- Było zajebiście.
- Nie powiem!
- Powiedz!
- Nie!
- Mów!
- Tom!
- No dobra...
Odstawiliśmy ją pod dom i wróciliśmy do swojego. Przez weekend zajmowali go G&G więc doszedłem do wniosku, że nie roz*ebali nam chaty. Nie pomyliłem się.
Było bardzo czysto, prawdopodobnie nawet nie odwiedzali naszych pokoi. Taa, używana była kuchnia, łazienka i salon. I dobrze! Fajnie mieć takich kumpli. 
Rzuciłem torby obok kanapy i opadłem na mebel bez sił. Byłem nie do życia. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Potrzebowałem snu. Cały czas kierować to nie jest fajna sprawa.
Razem z torbą weszłam do domu. Byłam wykończona, sen w samochodzie
tylko mnie zmęczył, zamiast dodać energii. Mama przywitała mnie serdecznym uśmiechem.
- Cześć, Słonko! Jak było?
- Niesamowicie. Mieliśmy straszną bekę.
- Piłaś?
- Herbatę? Owszem. - powiedziałam, patrząc na nią z zażenowaniem - Tom kupił mi piwo zero procentowe, wypiłam pół i zwymiotowałam. Oczywiście, zostałam wyśmiana.
Błagam, łyknij to! pomyślałam.
- Żałuję, że tego nie widziałam - wytknęła do mnie język i się uśmiechnęła. - Głodna?
- Nie.. Gdzie tata? 
- W Berlinie. Matko kochana, jak on przeżywał ten twój wyjazd.. Najpierw robił mi wykłady, bo ci pozwoliłam jechać, że mogą ci coś tam zrobić, zgwałcą cię, albo coś.. 
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Bliźniaki i gwałty? Nie, to zupełnie niemożliwe. Morderstwa, kradzieże owszem, ale gwałty? Pfhhh! 
- Tak, Tom mnie zgwałcił i wrzucił do wody, a Bill mnie uratował i też mnie zgwałcił, wiesz?
Myślałam, że mama pęknie ze śmiechu. Wzięłam torbę i poszłam do swojego pokoju. Świeża pościel, umyte okna.. Poskładane, świeże pranie, ogarnięte biurko.. Idealnie!
Widocznie wydoroślałam z radyjka. Grubo się pomyliłam mówiąc, że nie przetrwam bez niego nocy. Trzeba dorosnąć.
Padłam na łóżko zmęczona. Piąta godzina, jutro szkoła. Pamiętam, że wszystko mam spakowane. Pomyślałam, że kiedy się wykąpię to będę mogła iść spać.
Wstałam niechętnie z łóżka i z szafki wyjęłam czystą, białą bieliznę. Z wieszaka zdjęłam swój szlafrok i udałam się do łazienki. Długa kąpiel w wannie dobrze mi zrobi.
Zamknęłam drzwi od łazienki na klucz i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Powoli zaczęłam się rozbierać. Telefon odłożyłam na zamkniętą deskę klozetową, jak zawsze. Zakręciłam wodę i wrzuciłam swoje ulubione, brzoskwiniowe sole kąpielowe. Poczekałam, aż woda zrobi się jasno pomarańczowa i po chwili już ogrzewałam się w pachnącej wodzie. Zamknęłam oczy i już chciałam się zanurzyć, kiedy mój telefon wydał z siebie pisk.
- Esemes? - pomyślałam zdziwiona.
Zaśmiałam się cicho. Tom jest wspaniały. Nie mogę przestać o nim myśleć. Kocham go, śmiało mogę to powiedzieć. Ale.. Czy na pewno Bill mówił prawdę? Sama nie wiem. 
Musiałem jej przypomnieć. Teraz pewnie leży w wannie i się odpręża,
ale ten esemes był koniecznością. W cale nie dlatego, że Bill zmuszał mnie, żebym go wysłał. Raczej dlatego, że straszył mnie, że każe mi stanąć przy oknie na ostatnim piętrze szkoły. W życiu! 
- Nie Geo! - warknąłem i kopnąłem go. - Nigdy ci go nie sprzedam!
- Ale Tom! Kupisz sobie nowy, nie odpowiada ci cena?
- Gówno, a nie cena! Mój samochód! Nigdy go nie sprzedam, choćbym miał żreć karaluchy z ulicy! Łapiesz? NIGDY!
- Tom, stać cię na lepsze auto. - wtrącił Gus.
- Gustav, kopnął się ktoś kiedyś w twarz? Nie wtrącaj się!
- Chłopaki, to nie ma sensu. Dopóki nie przeleci Roxen, auta nie sprzeda.
- Bill do jasnej dupy!
- Nie wiem, czy masz jasną dupę, bo nie patrzyłem.
- Ku*wa mać! 
Odwróciłem się na pięcie i wybiegłem z domu. Przysięgam, kiedyś ich pozabijam. No zatłukę! Puki co, muszę ochłonąć. Postanowiłem, że wybiorę się do Roxen. Skoro siedzi w łazience, będę mógł pogadać z jej mamą. A udobruchać sobie matkę swojej dziewczyny, to dopiero wyczyn. Chociać i tak już mnie pewnie polubiła, po tym, jak wniosłem Roxen do domu. Dobrze jest czasem przybrać maskę zabujanego nastolatka! 
Ej, co ja pie*dolę! Człowieku, ogarnij się. 
Nie no, ja potrzebuję naprawdę dobrego psychologa. Najlepiej rodzinnego. Może mi pomoże. 
Stanąłem pod domem młodej i wcisnąłem dzwonek. Po chwili otworzyła mi jej mama.
- O, Tom! Roxy się kąpie..
- Wiem, spokojnie. Mógłbym poczekać? Pilna sprawa.
- Pewnie, zapraszam - uśmiechnęła się i ustąpiła mi miejsca, żebym mógł wejść.
Wszedłem do kuchni i usiadłem przy stole. 
- Opowiadaj, jak było na biwaku? Co wrzuciliście Roxen do piwa, że zwymiotowała?
Y... Co? Jak.. Aaaaa..! 
- Nic, chyba pierwszy raz piła piwo. Procenty jej nie służą, 
- No i dobrze, niech nie nabiera w tym praktyki. A ogólnie nie sprawiała problemów?
- Nie, ona nigdy! Nie żałowaliśmy, że ją wzięliśmy. Właśnie, w następny weekend jedziemy do Berlina, odwiedzić rodziców. Mogłaby.. Z nami?
- Jeśli nie sprawiała problemów, a podobał jej się ten wyjazd, to dlaczego nie. - zaśmiała się
- Kocham panią, po prostu panią kocham!
- Oby nie dosłownie, bo to złamałoby jej serce... - kiedy wypowiedziała te słowa zrobiła wielkie oczy i umilkła.
- Słucham? - udałem, że nie słyszałem.
- Mówiłam, oby mój mąż kupił mi krem na ręce. Mam problemy z palcami.
O cię Florek, kobieta nie jest ze mną szczera. W sumie, trochę ją rozumiem, w końcu sekrety córki.. Zaraz, co?! Złamałoby jej serce.. Ja.. Ona.. Co?
Usłyszeliśmy, jak młoda wychodzi z łazienki. Trochę się zdziwiła na mój widok.
- Hej, dostałam esemesa. Tak, pamiętam. - przywitała mnie miłym uśmiechem. 
Kiedy przemknęła obok mnie, poczułem jej delikatny, brzoskwiniowy zapach. 
- Cieszę się - uniosłem kącik ust. - Twoja mama się zgodziła.
- To fajnie - rzuciła na nią okiem. - Przyszedłeś tu w konkretnym celu?
- Pogadać.
- Chodź.
Udaliśmy się do jej pokoju. Roxen należy do dziewczyn, które lubią mieć porządek, ale.. Tu nie było się do czego uczepić.
- O czym chciałeś pogadać? - usiadła na łóżku po turecku, robiąc miejsce dla mnie.
- O tobie. - opadłem obok niej.
- O mnie?
- Znaczy, o nas...
- Więc słucham - uniosła jedną brew. W jej oczach dostrzegłem błysk.
- Jakby to powiedzieć... - zacząłem - Ku*wa, robię to drugi raz w życiu, nie jest mi łatwo.. Bo.. Roxen... Jesteś wspaniała.
- Czyżby? - uśmiechnęła się.
- Najpiękniejsza dziewczyna, jaką spotkałem. Nie masz wad.
- Mówi to Tom Kaulitz, szkolny podrywacz.
- Nie, z tobą jest inaczej. Wiem, że coś do mnie czujesz, a za to ja szaleję na twoim punkcie.. Co ty na to, żeby spróbować....?
Spojrzałem na nią niepewnie. Patrzyła mi w oczy.
To już? Powiedział? Serio? Mogę umierać?
- Roxen? - dotknął mojej ręki - Zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak! - uwiesiłam mu się na szyi. - Boże, nareszcie! 
- Rozumiem, że nie byłem sam..
- Podobasz mi się od samego początku, ale zawsze bałam się do ciebie podejść..
- Wiesz, że miałem tak samo? Tamte dziewczyny miały być na pokaz, każdej nocy inna.. Ale ty... Jesteś.. Niesamowita. Nie sztuczna, lecz naturalna.. 
- Nie obchodzą mnie botoks i drogie staniki koronkowe.
- Wiem, i za to cię kocham.

*

Leżeliśmy wtuleni w siebie. Długo rozmawialiśmy. Wyciszyłem telefon tuż po tym, jak 
ciągle dzwonił. Miałem jakieś dwadzieścia nieodebranych połączeń i dziesięć esemesów, ale co mi tam. Ona jest dużo ważniejsza. I nagle, wszystko się zmieniło. Poczułem nagłą chęć chronienia jej przed wszystkim. Poczułem się za nią... Odpowiedzialny.
Kiedy skapnąłem się, że jest grubo po północy, ona już spała. Postanowiłem, że nie będę jej budził, dlatego wyskoczyłem przez okno. Na szczęście ma parterowy domek i okno całkiem nisko.
Nie ma to jak biec nocą przed siebie i pilnować nóg, żeby się nie wy*ebać. Co gorsza, wrócić do domu i odrobić lekcje. A bez wujka Google się nie obejdzie, tym bardziej po wczorajszym wieczorze.

*

Okno z esemesem robione w Paincie XD Ale zrobiłam sama, więc mam nadzieję, że zaplusowałam, bo zabrał mi godzinę czasu. Myślę też, że rozdział się spodobał i czekałyście na ten moment <3 Pozdorka! 

3 komentarze:

  1. Czekałam i się CIESZĘ!! ;) Było warto!!! :* Czekam na 9 i WENYYYY życzę ;) :3

    OdpowiedzUsuń
  2. ( Napisze kom jeszcze raz bo nie wiem czy tamten skurwibąk się dodał, lol )
    Weszłam pierwszy raz do ciebie i musze powiedzieć, że nie pomyliłam się z wyborem, bo jedtem mega obłędnie i wq zajebiaszczo :)
    Mysi bobek wygrał wszystko xd a Tom jest tak cholernie słodki :3 Uwielbiam go takiego :* Chociaż sama opisuje go jako głupiego debila i szmaciarza wyrzucając mu najgorsze xd ale to ja, a mój sposób pisania jest dość dziwny :) hm. Cóż wracają , czekam na kolej y odcinek , bo genialnie Ci idzie xd wszystko jest ekstra dopięte na ostatni guzik jak na moje oko :)
    Cóż życzę Ci wenny kochana :3

    RE :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały czas czytałam na bieżąco, tylko jakoś nie znalazłam chwili, żeby skomentować xd
    No, Roxy nareszcie spełniła swoje marzenie, tylko czy to nie jest zbyt piękne? Bo mam wrażenie, że Bill też rości sobie do dziewczyny jakieś prawa... A w tym Berlinie to pewnie dopiero zrobi się ciekawie :D
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny <3 I oczywiście zapraszam na Kroniki 👌

    OdpowiedzUsuń